Dzisiaj zapraszam do przeczytania krótkiej relacji z pleneru organizowanego przez Michała Sośnickiego w Górach Stołowych. Na tydzień przed plenerem ustalam z Cezarym mój transport w góry. Po rozmowie okazuje się, że jakby nie patrzeć samochód nie jest z gumy i żeby się zmieścić jadę na plener swoim samochodem. Od początku tygodnia zaczynam więc planowanie kto z kim i jak jedzie. Wpadamy na pomysł z Sylwestrem i Kasią że można by wyjechać jeszcze wcześniej i zahaczyć o jakieś atrakcje w drodze na plener. Dzięki Cezaremu na pierwszy punkt programu planuję Kościół Pokoju w Świdnicy, a na drugi wybieram Zamek Książ. Kasia podrzuca jeszcze wieżę widokową w Nowej Rudzie i wodospad Pośny. Na dwa dni przed wyjazdem Eliza decyduje się jechać z nami (plan podróży ją skusił). W piątek zaczynam od pobudki 3:40 i po zatankowaniu samochodu oraz własnego brzucha zaczynam od 4:30 zgarniać wszystkich po drodze. Z Warszawy wyjeżdżamy chwilę po piątej. Pierwsze zdjęcia jednak nie robimy w Świdnicy tylko w połowie drogi Wrocław – Świdnica. Jest to zupełnie spontanicznie zauważone pole maków (jak się później okazało na tym polu chyba wszyscy po drodze byli, ale my byliśmy pierwsi 🙂



Niedługo po dziewiątej parkujemy pod Kościołem Pokoju i idziemy podziwiać jego wnętrze. Muszę przyznać, że drugiego takiego nie widziałem. Z ciekawostek kościół jest zbudowany bez użycia gwoździ.











W pełni zadowoleni ze zdjęć ruszamy w dalszą drogę, dosyć krótką bo około 30 km. Po dotarciu do Zamku Książ ruszamy do pierwszego punktu widokowego.




W ogrodzie na około zamku kwitną jeszcze olbrzymie rododendrony.


Moi towarzysze podróży.


Na pierwszym punkcie widokowym decydujemy się okrążyć zamek jeśli czas pozwoli. Po kilkudziesięciu minutach docieramy do ruin starego zamku.



Dalej schodzimy na dół i okrążamy zamek z nadzieją, że znajdziemy jeszcze jakiś punkt w którym będzie widać zamek z drugiej strony. Niestety droga prowadzi przez tak gęsty las, że tylko raz widzimy kawałek zamku. Na szczęście widok od przodu rekompensuje mi wycieczkę, która była miła, ale mało owocna pod względem fotograficznym.





Po zakończeniu wycieczki w Książu tankujemy na stacji i robimy zapasy wody oraz żywności na plener. W dalszej drodze z braku czasu odpuszczamy pozostałe atrakcje. Nawigacja i tak mi pokazuje, że dotrzemy na 16:02 czyli na tzw. styk. Droga do tej pory była bez problemowa, a od Wałbrzycha zaczynają się same problemy ( zamknięta droga, parę remontów i jazda na mijankę ). Na plener dojeżdżamy pierwszy raz spóźnieni pół godziny (przepraszam całą ekipę). Nocujemy wszyscy w DW SZCZELINKA.

Jemy szybko obiad rozpakowujemy się i idziemy na pierwszy zachód słońca na Sczeliniec. Dobra pogoda jednak się kończy i z udanego zachodu nici 🙁 .




Po powrocie odbyliśmy stały punkt programu, czyli sprawdzanie pogody na wszystkich dostępnych stronach internetowych oraz programach. Wyszło na to, że wschód raczej sobie odpuścimy 🙁 .
Rano obudziłem się o 3:00 i po krótkim nasłuchiwaniu stwierdziłem, że leje i nie ma po co wstawać. Rano wstaliśmy i po śniadaniu pojechaliśmy samochodami do Skalnego Miasta w Adrspach po czeskiej stronie Gór Stołowych. Po drodze zaliczyliśmy kolejne pole makowe.





Skalne Miasto zaczynamy zwiedzać od urokliwego jeziorka.



Resztę drogi przemierzamy przez labirynt skalny.


Brama Gotycka






Mały wodospad



Panorama z punktu widokowego

Piknik na szczycie


Starosta i Starościna

z boku Starościna wygląda jak Miś

Skalne Miasto to raj dla wspinaczy skałkowych.

Czasem było dość wąsko.



Po obejrzeniu Skalnego Miasta wracamy do Szczelinki na obiadokolację. Wieczorem idziemy na zachód słońca na Szczeliniec po raz drugi. Tym razem mamy nadzieję na ładniejszy zachód słońca.
Początkowo jest całkiem nieźle.







Niestety na zachodzie znowu zbiera się zwał chmur i pod koniec nie ma już tak ładnych kolorów jak mogły by być.

Po średnim zachodzie ( w domu po wywołaniu zdjęć stwierdzam, że jednak był niezły do pewnego momentu ) schodzimy na dół i w „Kazamatach” przy piwku i lodach dyskutujemy przed snem.
Rano przez moją pomyłkę nasz czteroosobowy pokój wstaje za późno ( serdecznie przepraszam moich współlokatorów Adama, Sylwestra i Tadeusza ) . Budzik nastawiłem na pięć minut przed wyjściem, zamiast trzydzieści pięć. Zbiegam na dół do samochodu, aby zatrzymać go w miarę możliwości, lecz okazuje się, że jest tylko jedno miejsce. W pośpiechu decyduje się pojechać zostawiając kolegą Sylwestra ( kolejny raz przepraszam, w pośpiechu podjąłem złą decyzję ). Na szczęście cała trójka szybko się zebrała i kolega dogania mnie jeszcze przed szczytem. Wschód zapowiada się ładnie bo w dole widać prawdziwe morze mgieł.





Po wyjściu słońca wszyscy czekamy aż podświetlą się mgły.









Po udanym wschodzie idziemy skalnym labiryntem na Szczelincu przez „Niebo” i „Piekło” na śniadanie do schroniska.

Zachodzący księżyc

Znów jest czasem wąsko.




Na dole mgły cały czas gęstnieją.




Kolejny punkt widokowy i wszyscy robią zdjęcia.




Miś z dużym brzuchem.

Po śniadaniu ruszamy do Błędnych Skał.



Tadeuszowi niestraszne jest błoto gdy widzi dobry kadr.



Prowadzący Michał Sośnicki jak zawsze w dobrym humorze.


Tutaj naprawdę jest wąsko i muszę po raz pierwszy zdjąć plecak.



Po mocnym przeciskaniu się między skałami żegnamy się z resztą plenerowiczów i w trójkę wracamy po Kasię, jemy obiad i wyruszamy w drogę powrotną. Drogę powrotną także zaplanowałem wcześniej. Najpierw jedziemy do Zamku Moszna.








W fontannie mamy nawet tęczę.



Zamek jest przepiękny, a ilość detali jest tak ogromna, że z przykrością wstawiam tylko małą ich cząstkę.



















Po obejrzeniu Zamku Moszna decydujemy wspólnie, że jedziemy prosto do domu. Chciałem jeszcze pojechać do Zamku Ogrodzieniec, ale czas i zmęczenie (oraz rusztowania które są podobno w środku) spowodowały, że plany przełożyliśmy na następny wyjazd. Po raz kolejny będę miło wspominał plener z podobnymi do mnie narwańcami. Z niecierpliwością czekam na kolejny wyjazd w góry. Najbliższy wyjazd będzie rodzinny w lato i mam nadzieję, że równie udany.
I’m impressed, I have to admit. Seldom do I encounter a blog that’s both educative
and engaging, and let me tell you, you have hit the nail on the head.
The problem is something too few men and women are speaking intelligently about.
I’m very happy that I came across this during my search for something relating to this.
Hi, i read your blog occasionally and i own a similar
one and i was just wondering if you get a lot of spam remarks?
If so how do you reduce it, any plugin or anything
you can recommend? I get so much lately it’s
driving me insane so any assistance is very much appreciated.