W ubiegły weekend całkiem nieoczekiwanie pojechałem znów na plener w góry z Michałem Sośnickim. W ostatniej chwili decydowałem się na wyjazd. Zostało ostatnie miejsce na plener „Pienińska jesień” i byłem zdecydowany pojechać tylko nie mogłem znaleźć sensownego połączenia do schroniska Trzy Korony. Z pomocą Michała i dzięki uprzejmości Joanny udało mi się zorganizować transport na miejsce ( w tym miejscu chciałbym jeszcze raz gorąco podziękować Joasi za miłą wspólną podróż). Wyjechaliśmy z Warszawy o 7:15 i po długiej ale bardzo miłej podróży dotarliśmy na miejsce o 14:30. Po przywitaniu z całą ekipą ( no prawie całą bo nie było jeszcze Sławka) i zjedzeniu pysznego pstrąga, wyjechaliśmy na Słowację do Przełęczy pod Tokarnią. Stamtąd wchodzimy na Wysoki Wierch żeby podziwiać panoramę o zachodzie słońca. Pogoda jest całkiem ładna, niestety na zachodzie gromadzi się gęsty pas chmur przez co niebo nie jest tak kolorowe jak byśmy chcieli. Przejrzystość powietrza też nie pozwala na robienie ładnych i wyraźnych zdjęć Tatr. Mimo to cała ósemka stara się wyciągnąć z tego miejsca i zastanych warunków co się da. Po zachodzie wracamy do schroniska i słuchamy wykładu Michała.









Następny dzień rozpoczynamy od wyjazdu o godzinie 3:15 na Przełęcz Snozka. Zostawiamy tam samochody i idziemy na wieżę widokową na Lubaniu. Po około dwóch godzinach dosyć spokojnego ale niezbyt przyjemnego (większość drogi po deszczu zamieniła się w błoto) wchodzenia i spotkaniu małej Salamandry docieramy na szczyt. Po wejściu na wieżę okazuje się że mam mały problem – mój statyw jest za niski abym mógł fotografować na samej górze. Schodzę o jeden poziom niżej i tam nie mam już problemu z za wysoką barierką. Z niższego poziomu nie widzę jednak strony wschodniej gdzie jak później się okazało na zdjęciu naszego guru były całkiem ciekawe widoki. Znów pasmo chmur tym razem na wschodzie nie pozwala na wyraźne kolory, a i słaba przejrzystość powietrza daje się we znaki. Robimy jednak parę fajnych zdjęć i po wschodzie schodzimy z wieży.




Przed drogą powrotną robimy sobie jeszcze zdjęcie grupowe (całe szczęście że tym razem się udaje, bo w Tatrach nie zdążyliśmy).



Wierza widokowa na Lubaniu
Po powrocie do schroniska mieliśmy mieć przerwę po śniadaniu, lecz Michał za względu na złą prognozę pogody na niedzielę proponuje zmianę w planie. Wszyscy już (Sławek wreszcie dojechał) ruszamy do Szczawnicy pod wodospad Zaskalnik. Tam robimy zdjęcia na długich czasach.


Cała ekipa w ferworze walki



Później przejeżdżamy do Wąwozu Homole w Jaworkach. Tam również głównie robimy zdjęcia na długich czasach naświetlania.



Michał w trakcie robienia zdjęcia


Na zachód słońca jedziemy do Czorsztyna. Tam zastajemy całkiem dobre warunki i tylko ta słaba przejrzystość powietrza przeszkadza. Na niebie wychodzą ładne kolory lecz Tatry nie są dobrze widoczne i nie są ładnie oświetlone. Robimy jednak parę fajnych ujęć.











Zamek w Niedzicy

Zamek Czorsztyn



Babia Góra

Na koniec łapiemy jeszcze wschodzący księżyc i wracamy. Do schroniska na obiado-kolację.

Miejsce nad jeziorem czorsztyńskim jest na tyle ładne że na pewno tam wrócę w lepszych warunkach. Po kolacji część grupy idzie spać, a reszta ogląda przywiezione przez siebie zdjęcia. Muszę przyznać że muszę się jeszcze sporo nauczyć.
Wieczorem prognozy pogody niestety nie wróżą nic dobrego. Decydujemy wspólnie że zamiast wejścia na Trzy Korony pojedziemy na Przełęcz nad Łapszanką lub Hanusovske Sedlo. Rano o 5:30 wyjeżdżamy i po dotarciu na przełęcz czekamy na rozwój wypadków. Niestety cały czas kropi a góry początkowo jeszcze widoczne powoli są zasłaniane przez mgły. Prowadzący decyduje o zmianie i jedziemy na Hanusovske Sedlo, jednak tam jest jeszcze gorzej. Wracamy więc do domu. Po drodze spotykamy jeszcze tylko jelenia z łaniami a później całe stado lecz nie udaje nam się zrobić zdjęć ( aparaty leżą w plecakach w bagażnikach). Po dotarciu do schroniska robimy zdjęcia z balkonu i to są najlepsze zdjęcia jakie mogliśmy zrobić tego dnia.



W schronisku zjadamy śniadanie i już bez paru osób które wcześniej wyjeżdżają słuchamy instruktarzu o Lightroomie ( kolejny raz nie przemawia do mnie jego interfejs). Po 12:00 wszyscy powoli się rozjeżdżają do domów. Kolejny raz poznałem nowych fajnych ludzi. Dzięki nim plener był bardziej udany niż pozwalała na to pogoda. Mam nadzieję że jeszcze się spotkam z Gosią, Asią, Agnieszką, Tomkiem, Sławkiem, Błażejem, Robertem i oczywiście Michałem. Plener nie był tak wymagający fizycznie jak tatrzański, ale równie urokliwy pod względem widoków. Polecam plenery z Michałem Sośnickim jest bardzo fajnym człowiekiem i co najważniejsze wie u kogo zamawiać pogodę (na dwa plenery tylko po jednym dniu nie było pogody do zdjęć). Mam nadzieję że w przyszłym roku uda mi się znów wyjechać w góry (może teraz Karkonosze).
I do trust all the ideas you have offered to your post. They are really convincing and
will definitely work. Nonetheless, the posts are too quick for novices.
Could you please extend them a bit from subsequent time?
Thank you for the post.
You’re so interesting! I do not believe I have read through
anything like that before. So wonderful to find someone with a few original thoughts on this subject.
Seriously.. thanks for starting this up. This site is one thing that is needed on the
internet, someone with a little originality!
Howdy, I believe your site could possibly be having internet browser
compatibility issues. When I look at your site in Safari, it looks fine however, if opening in IE, it has
some overlapping issues. I merely wanted to give you a quick
heads up! Other than that, great website!